-
głos, śmiechem
narysowałaś mnie linią swoich ust spojrzeniem sprawiłaś, że jestem dałaś światło, tańcząc wtedy nad zatoką głos, śmiechem dziś już nie potrafię powiedzieć nikomu jaki jestem i wszystko wokół
-
Cisza
Trudno się przyznać, inaczej niż na głos, bo przed samym sobą. Eteryczna myśl. Przeciśnięta przez zęby, wyszeptana szybko i przyszyta kolejną modlitwą. Ukryty w ciasnych, czterech ścianach. Na kolanach. Chociaż nie wejdzie już i nie zobaczy, nawet przez próg, w odbiciu lustra kawałka stóp i zgiętych nóg. Nikt. Cisza nie potrafi uchylać drzwi.
-
Można było
Można było. Ukrywać wszystko. Podziwiać. Otwarcie, zza przemęczonych oczu. Zachowywać dla siebie. Nie mówić nikomu. Można było. Widzieć więcej niż i nie powiedzieć nic. Zostać samemu i stanąć z boku. I w końcu. Można było. Ukryć się w środku. Nie mówić już nic.
-
Komplementy
Chciałem tylko ci przypomnieć, że fizjoligiczne rytuały, tytaniczne próby przetrwania – dnia kolejnego – w eseju naszego życia, nie są niczym co warto by zapisać na jego kartach. Nie chcę zaś, żeby przyszła ci myśl, że drażnię się lub jestem niegrzeczny. Nie chcesz bym kiedykolwiek zniżył się do podłego uczucia jakim jest litość. Przepraszam, że…
-
..cholera, Kundera.
Milan obiera nas z każdej powierzchowności. Jak Tomasz skalpelem rozdziera powłokę, ale w przeciwieństwie do tego dziwkarza, nie szuka niewyobrażalnego. Przeciwnie. Wybiera wszystko po kolei, patroszy jak rybę. Wyciąga na biały blat stołu pisarskiego, mierzy i nazywa. Nie odkłada na miejsce. Zostawia te błyszczące kawałki nas samych, by zgniły i zropiały w mętną breję. Wylaną…
-
“Ja” we mnie
Ile jest „Ja” we mnie. Zaprojektowany pod innych, zawiłe relacje, pułapki światów i kleszcze wymagań. Ile jest w tym mnie, ile jest w tym nas wszystkich. Wymagam od siebie wartości przewartościowanych. Akceptacji w grupie. Dobrego słowa. Uśmiechu. Nagrody. Tylko, czy to wszystko daje komukolwiek szczęście? A co najważniejsze, czy daje mnie? Twoi znajomi nie przepadają…
-
Dla zuchwałych
Prolog Czeluście piekieł Aktor klęczy na scenie. Ma rozpiętą koszulę do połowy odsłaniającą nagi tors. Za tło służy stare, poplamione, czerwone prześcieradło. Aktor unosi dłonie przed siebie, w górę, w geście błagania. Ukryty przed publicznością Operator wentylatora włącza maszynę. Podmuch powietrza burzy włosy Aktora i rozwiewa prześcieradło . Operator podsypuje wiatr pieprzem Cayenne. Aktor kicha,…
-
Doganiam Pana
Odmierzam czas. Definiuję początek i koniec. Przy pomocy nawet najprostszych gestów. Musi być coś, czego można sie uchwycić. Coś, co nie trwa wiecznie. Coś, co się skończy. Wtedy, wśród zabielonych ścian małego mieszkania, za klepsydrę posłużyły dwie, zdobione kwiecistym wzorem filiżanki. Jego stare dłonie wygrzebaly, choć już z nie małym trudem, dwie torebki herbaty. Droższa,…
-
Wytypowany, inkaustem namalowany
Słowa to zabawna sprawa. Codziennie płyną z nas potokiem. Ważne, nieważne. I giną. Już w sekundę po tym, jak ujrzą światło dnia, blade oblicze latarni, migoczący blask świec. Mrok. Słowa zostawiają ślady, lecz i te – czas -zamaszyście zmywa, śmierdzącym mopem. Najzabawniejsze, że to my sami, przez wielu, w te słowa jesteśmy obracani. Słowa są…
-
Pusty i zdumiewający
Osiągnąłem to. Bez kredy i brudno-zielonej tablicy. Bez stosu zabazgranych notatek i karkołomnych obliczeń. Chłodną kalkulacją. Oddzieliłem. Pierw worki płuc. Ochlastane brązową breją petów. Czerwonym markerem miejsca, skąd w nieodpowiednim momencie wyleje rak. Nakreśliłem. I zeżre. Schowałem. Bijące serce. Na stół i w brud. Elektro-żyły empatycznych połączeń. Dodatnio naładowane neurony wartości. Zawiłość relacji. Osobowość. W…